Forum WarZag Strona Główna WarZag
ZAGŁĘBIOWSKI KLUB GIER BITEWNYCH I FANTASTYKI "WARZAG"
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mini kampania narracyjna "Pielgrzym"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WarZag Strona Główna -> Full Thrust
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Reiner
Administrator



Dołączył: 01 Cze 2013
Posty: 1073
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:46, 03 Gru 2015    Temat postu: Mini kampania narracyjna "Pielgrzym"

"Pielgrzym"

Johann Kurtzmeier przełknął powoli łyk zimnego, orzeźwiającego drinka. Leżał wygodnie rozciągnięty na leżaku. Szum fal oraz widok błękitu oceanu działały na niego odprężająco.
W oddali żaglowce wydawały się synchronizować z liściami palm bogato porastających zbocze atolu.
Poprawił okulary i sięgnął tym razem po zmrożoną butelkę Herzenegera. Smak piwa, którego bynajmniej nadużywał w akademii leniwie rozlał się po całym ciele.
Pogładził bliznę na policzku starając się przywrócić do pamięci pamiętny pojedynek w akademii z jego serdecznym przyjacielem. Dałby wiele aby stanąć jeszcze raz naprzeciw innym kadetom z floretem w dłoni. Kurt Von Vollenger pomimo iż posiadał arystokratyczne korzenie, był świetnym pilotem i zawsze imponował Johannowi, swoim opanowaniem oraz umiejętnościami.
Nie otrzymał od niego żadnej informacji już od trzech standardowych miesięcy, czyli od czasu kiedy Imperium Kra’Vak zaatakowało system słoneczny. Nie mógł sobie wydarować iż pomimo swych umiejętności otrzymał przydział na odosobnioną stację przeładunkową na pograniczu strefy z FSU. Po tym co zrobił i za co otrzymał tak upragniony awans.
Nagle błękitna laguna zafalowała cała skąpana w czerwieni a do jego uszu z oddali zaczynał dobiegać metaliczny dźwięk syreny alarmowej.
Błyskawicznie ściągnął z głowy stymulator neuronowy. Powrót do rzeczywistości jak zwykle pozostawiała wiele do życzenia. Obdrapane ściany kajuty, zamaskowane kilkoma propagandowymi plakatami, opróżniona butelka schnapsa i tablica na której odnotowywał z dumą potwierdzone zestrzelenia przywitały go.
Zeskoczył z koja i jak w hipnotycznym transie zaczął się ubierać. Przed wyjściem zdążył poprawić przed lustrem srebrne epolety z dystynkcjami porucznika odcinające się na tle czarnego, perfekcyjnie skrojonego munduru noszonego przez oficerów Floty Nowej Ligii Szwabskiej..
Wybiegł na korytarz. Pędził wraz z innymi członkami jego eskadry do pokoju odpraw.
Jeszcze kilka dni temu narzekał na planowanie nudnych patroli a teraz sam nie wiedział o czym myśleć słysząc z głośników o wdrożeniu procedury skoku w warunkach bojowych.
Do Sali odpraw dotarł jako trzeci. Za nim powoli do pomieszczenia wbiegali piloci z dwóch stacjonujących na „Królu Olch” eskadr.
Odprawę prowadziła major Katrina Schiller. Sala rozbłysła zieloną poświatą emanującą z holoprojektora. Major Schiller zimnym głosem zaczęła odprawę.

Dwie standardowe godziny temu otrzymaliśmy sygnał sos nadawany z jednego statków cywilnych o sygnaturze GFT 1287 „Pielgrzym”. Sygnatura została potwierdzona i odpowiada frachtowcowi Kompanii Górniczej AVERES.
Frachtowiec zaginał w przestrzeni Kra’vak dwa standardowe lata temu. Próby podjęcia łączności z frachtowcem nie odniosły skutku. Wywiad donosi iż sygnał sos z pewnością został przechwycony przez lekki krążownik FSE klasy Ardennes.
Eskadry Wotan i Nerthus pozostają w stanie gotowości alarmowej. Zaraz po skoku Wotan dowodzony przez porucznika Kurtzmeiera rusza do osłony krążownika linowego „Das Reich”. Nerthus dowodzony przez kapitana Ausbacha czeka w przestrzeni na rozkazy.

To tyle. Przygotujcie się do skoku.
Piloci wstali strzelając obcasami i salutując wychodzącej Pani Major, żywej legendzie Akademii na Nowym Salzburgu.
Wszyscy piloci w kombinezonach bojowych stawili się na pokładzie zero. Skok i sama procedura potrwa nie dłużej niż 30 minut…potem już tylko sekundy będą ich dzielić od opuszczenia pokładu „Króla Olch”………



Cel Misji.


W centralnym punkcie stołu należy ustawić model reprezentujący Frachtowiec Kampanii Górniczej. Kostką k12 należy określić kierunek oraz K6 prędkość obiektu.

Celem misji jest dokonanie abordażu na pokład tajemniczego statku i przejęcie nad nim kontroli. Statek nie odpowiada na próby łączności.

TABELA EKSPLORACJI GFT 1287 „Pielgrzym”

1. Utrata kontaktu z zespołem abordażowym.
2. Utrata kontaktu z zespołem abordażowym.
3. Niestabilny Reaktor.
4. Uszkodzony system podtrzymywania życia.
5. Przywrócenie kontroli i łączności nastąpi za 1k3T
6. Przywrócenie kontroli i łączności.


Rozstawienie.

Skok FTL w warunkach bojowych.
Statki obu flot pojawiają się w sposób losowy co ma zobrazować zaistniałą fabularną sytuację.

1 Tura 4+
2 Tura 3+
3 Tura 2+
4 Tura z automatu

Znacznik modelu nie może być wystawiony bliżej niż 10’’ od innego wystawionego statku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Damian z Lothlorien




Dołączył: 17 Lis 2015
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lothlorien

PostWysłany: Pią 5:43, 04 Gru 2015    Temat postu:

Jaskrawo-czerwone światło i przeszywający ryk syreny alarmowej z maniakalnym uporem wbijały się w szare tkanki mózgowe Jacques’a deTreville’a, przez kompanów zwanego Beaujolais. Biegnąc wąskimi korytarzami krążownika bojowego „Egalite” Jacques zdążył już dwanaście razy przekląć swoją miłość do szkarłatnoczerwonego trunku, która zapewniła mu przezwisko, sławę wśród załogi, poplamiony mundur i nieprawdopodobnie wręcz wielkiego kaca, który właśnie rozsadzał mu czaszkę od środka.
Jeszcze godzinę temu w ramach obowiązkowej godziny telewizji państwowej oglądał paradę z okazji jakiegoś zwycięstwa nad siłami kosmicznymi NSL, która przechodziła ulicami Marseille Nouveau – teraz pędził na stanowisko bojowe, w biegu dopinając spodnie i jednocześnie starając się rozplątać rękawy podoficerskiej kurtki. Z rozpędu odbił się od ściany, łapiąc równowagę skręcił w boczny korytarz i desperackim skokiem wylądował przy swoim stanowisku bojowym na mostku kapitańskim.
Widząc jedynie dyżurną obsadę załogi i żadnego kapitana w pobliżu już w duchu gratulował sobie zwycięstwa w desperackim wyścigu na stanowiska bojowe, gdy kątem oka zauważył niebiesko-granatową sylwetkę, odcinającą się od wszędobylskiej szarości pokładu. Jakim cudem oficer polityczny zdołał dotrzeć tu wcześniej od niego? – tego Jacques nigdy nie odgadł. Wyprostowany ja promień wiązki laserowej, przyodziany w nieskazitelnie skrojony i ułożony mundur służb politycznych, komisarz ludowy przyglądał się nowoprzybyłemu z wyraźnym niesmakiem i ledwo skrywanym obrzydzeniem spod złowieszczo ściągniętych brwi.
Jacques spojrzał na posągową sylwetkę odzianą w perfekcyjnie dopasowany mundur, a następnie na siebie – kurtka niedbale narzucona na lewe ramię, niedopięte spodnie, rozchełstana koszula ze śladami czerwonego wina, niedbale zamocowane epolety i na koniec pozapinane do połowy buty dopełniały obrazu nieszczęścia. Rozczochranych włosów i podkrążonych oczu nawet nie chciał sobie wyobrażać. Jak nic polityczny napisze raport i zdecydowanie poświęci w nim sporo miejsca młodemu porucznikowi deTreville, a jeśli naprawdę się przyłoży do swojej pracy to Jacques może się już pożegnać ze swoim nowym, świeżo uzyskanym statusem społecznym. Dopiero co, ogromnym wysiłkiem i dzięki sporej ilości łapówek zdołał jakoś zostać obywatelem trzeciej kategorii, a teraz przez byle durny raport znów go zdegradują do kategorii czwartej. Będzie musiał zaciągnąć się na dodatkowe dwa lata, żeby odrobić tą stratę.


- Enseigne de vaisseau de première classe deTreville melduję sie! – Wykrzyczał, stając jednocześnie na baczność i salutując z wprawą, o jaką sam siebie nie podejrzewał, po czym zasiadł za swoim pulpitem. Oficer polityczny nie zawracał już sobie jednak głowy młodym porucznikiem – zamaszystym krokiem na kapitański mostek wpadł niczym burza gradowa ostateczny pan i władca życia i śmierci wszystkich zebranych - komandor Jean-Marie Dumont de Robespiere.


- Dwie standardowe godziny temu lekki krążownik klasy Ardennes ”Gilotyna” przechwycił sygnał sos, nadawany przez cywilny frachtowiec o sygnaturze GFT 1287 „Pielgrzym”. Zgodnie z naszymi danymi statek zarejestrowany jest jako własność Kompani Górniczej AVERES i w rejestrach figuruje jako zaginiony. Próby nawiązania łączności radiowej, podprzestrzennej czy liniowej nieustannie kończyły się niepowodzeniem. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy kaperskie statki Nowej Ligi Szwabskiej udają uszkodzone statki cywilne by zwabić nasze okręty w pułapkę – niemniej podpisane umowy i ratyfikowane traktaty zobowiązują nas do niezwłocznego sprawdzenia zaistniałej sytuacji i ewentualnego udzielenia pomocy. Jako że frachtowiec zaginął w przestrzeni kontrolowanej przez rasę Krak’Var, nie wyklucza się także zasadzki zorganizowanej przez obcych. Od tej chwili Wszystkie stanowiska bojowe maja być obsadzone pełna obsadą bojową. Nawigator, proszę wyznaczyć awaryjny kurs przechwytujący.


Porucznik Jacques „Beaujolais” deTreville w myślach przeklinał już dosłownie wszystko i wszystkich – bogów, diabły, kapitana, dyrektoriat, siebie a nawet swoją matkę za to, że wydała go na świat – tylko nieprzeniknionej, czarnej pustki za wizjerem nie obrzucał inwektywami. Każdy marynarz wie, że ten, kto przeklina gwiezdną przestrzeń, ściąga na siebie jej gniew i już nigdy nie wraca do portu …


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Damian z Lothlorien dnia Pią 16:44, 04 Gru 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Reiner
Administrator



Dołączył: 01 Cze 2013
Posty: 1073
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:28, 06 Gru 2015    Temat postu:

Admirał Walter Von Vogelwelde stał na szeroko rozstawionych nogach. Ręce zwykł składać z tyłu w chwilach największego skupienia. Wykonanie skoku w warunkach bojowych dla tak dużego zgrupowania okrętów to nie byle wyczyn. Przemyślał wszystko trzy razy, pozostało tylko pytanie czy coś niezaplanowanego jest w stanie pokrzyżować jego misterny plan. Obserwował ruch floty na zimnych ekranach pobłyskujących raz po raz zieloną i czerwoną poświatą.
Niczym kat, który popadł w rutynę obrócił się w kierunku oszklonej części mostka.

- Rhode. Dajcie pełną prędkość, kurs przechwytujący. Ogień ciągły.

Powiedział nie znoszącym sprzeciwu głosem, kierując swe polecenie do wyprostowanego niczym struna pierwszego oficera.
Rhode, obrócił się w kierunku oficerów pełniących funkcję przy stanowiskach kontroli ognia okrętu.

- Feuer frei!
Powiedział dobitnie z satysfakcją w głosie.
Okręt flagowy szóstej floty NSL Krążownik Liniowy klasy Von Der Tann „Das Reich” rozpoczął swą mozolną podróż. Sunął w bezdenną czerń pustki niczym stalowym mityczny kolos, któremu nic i nikt nie jest się w stanie przeciwstawić.

-Eins, Zwei, Drei, torpedo loose!
Odezwał się jeden z oficerów odpowiedzialny za kontrolę ognia.

- Feuer, feuer,feuer!!
- Kontakt, kontak!!
Przez dłuższą chwilę na mostku wrzało niczym w ulu. Miód dla jego uszu. Powoli systematycznie i metodycznie czerwone sygnatury zaczęły znikać z ekranów…szybciej nawet niż planował.

- Raketenalarm!!!
- Przygotować się na wstrząs!
Automatyczne systemy obrony rozpoczęły swą pracę. Dwie eskadry myśliwców z brawurą tak charakterystyczną dla pilotów zasiadających za sterami lekkich myśliwców Falke dokończyły dzieła. Wstrząsy były odczuwalne.
Rhode obrócił się w kierunku admirała.

- Panie Admirale straciliśmy kontakt z oddziałem abordażowym na pielgrzymie.
Vogelwelde nie zaszczycił nawet spojrzeniem oficera.

- Wysłać kolejny i raportować na bieżąco.
Był świadkiem faerii barw, która rozjaśniała raz po raz pustkę. Okręty wroga raz po raz eksplodowały. Płomienie pozbawione tlenu błyskawicznie traciły na mocy aby kompletnie zakończyć swój żywot.

-Rhode, oddaję Panu mostek. Przejmuję Pan dowodzenia. Raport o uszkodzeniach całej grupy uderzeniowej za godzinę.

Rhode, wypiął pierś i spojrzał z dumą po załodze spoglądającej jak w obrazek w opuszczającego powoli mostek architekta dzisiejszego zwycięstwa.

Miał ponad czterdzieści lat i sporo sukcesów na swoim koncie. Jego kariera zatrzymała się jednak po pewnym epizodzie a raczej skandalu mającym miejsce w siedzibie admiralicji na Nowym Salzburgu. Skandal zakończył się honorowym pojedynkiem jednakże Vogelwelde nie miał aż tak dużych koneksji co jego martwy oponent.
Z racji nieposzlakowanej opinii i kryształowego przebiegu kariery został oddelegowany do objęcia dowodzenia nad szóstą flotą stacjonującą na pograniczu stref wpływów NSL i FSU.
Ten sukces, ten triumf teraz nie może być już zbagatelizowany przez Admiralicję. Zadanie ponad 70% strat przy staracie jednego okrętu to coś co pozwoli powrócić mu do wielkiej gry. Gry na naprawdę dużą skalę.



Johann ledwo trzymał się na nogach. Prawie ogłuchł od wiwatów i toastów. Teraz siedział wraz z całą swoją eskadrą w oficerskiej kantynie. Rozprężenie po tak trudnej misji było im wręcz niezbędne. Zaraz po skoku ruszyli do osłony okrętu flagowego. Francuzi nie mieli tyle szczęścia…ich flota po skoku była tak rozproszona iż nie zdążyli utworzyć defensywnej formacji i ponieśli za to srogie konsekwencje.
Przez chwilę Johanowi było nawet żal tych biedaków z FSU.
Wstał podnosząc kieliszek do góry w toaście. Na chwilę gwar zamilkł.

- Za tych, których zabrakło dzisiaj wśród nas.

Spojrzał po wszystkich.
Piloci opróżnili kieliszki rzucając puste z rozmachem o ścianę.
Każdy znał kogoś, kto pełnił służbę na „ Wallenrodzie” lekkim krążowniku klasy Kiel, zniszczonym podczas bitwy.

Skrycie liczył na awans, eskadra nie odniosła żadnych strat i wszyscy szczęśliwie powrócili na „Króla Olch”. Sam odnotował pełne dwa potwierdzone strącenia wrogich rakiet.
Z rozmyślań wyrwał go kolejny toast. Tym razem na jego cześć.
Piloci uderzając dłońmi w blaty stołów zaczęli gromko skandować.

Prinz!, Prinz!, Prinz!

Odwdzięczył się otwarciem rachunku na swój koszt oraz nadwyrężeniem jego prywatnego zasobu alkoholu, który trzymał na specjalne okazje.
Wracając pijany w sztok do kajuty zastanawiał się co grupa abordażowa znalazła na pokładzie „Pielgrzyma” i jakie informację i korzyści uzyska Admirał od załogi wziętego jako pryz lotniskowca wroga…..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Reiner dnia Nie 23:36, 06 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Damian z Lothlorien




Dołączył: 17 Lis 2015
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lothlorien

PostWysłany: Czw 5:18, 24 Gru 2015    Temat postu:

Porucznik obywatel trzeciej kategorii Jacques „Beaujolais” deTreville z rosnącym przerażeniem wpatrywał się w chaotyczną plątaninę kolorowych punkcików i święcących linii wykresów, które wciąż tańczyły na ekranie taktycznym jego stanowiska bojowego. Ten geometryczny koszmar reprezentować miał lokalizację i rozmieszczenie wrogich okrętów, ich trajektorię i przybliżony kurs, a także oznaczać wystrzelone torpedy i wiązki promieni laserowych. Rozlokowanie jego własnej floty nazwać można było jedynie jednym wielkim bajzlem, który powiększał się w postępie geometrycznym, a nieskoordynowane ruchy poszczególnych okrętów określić można było jedynie za pomocą słów niegodnych gentlemana i oficera. Sytuacje znacznie pogarszał fakt, iż okręt flagowy, na którym służył Jacques, znajdował się w znacznym oddaleniu od pola najcięższych walk, co nieodmiennie prowadzić musiało do opóźnień w przekazywaniu danych taktycznych.

Trudno było jednoznacznie określić, gdzie leżała przyczyna tak skrajnie nieudolnego i ze wszech miar błędnego wyjścia z nadprzestrzeni. W niesprzyjających warunkach natychmiastowego wyjścia bojowego łatwo o pomyłkę – Jacques przez dwie pełne sekundy zastanawiał się czy to czasem nie jego niedyspozycja była przyczyną tego żałosnego i karygodnego błędu. Ktokolwiek ponosił za to winę, i tak po dupie dostaną wszyscy – jeśli oczywiście pożyją tak długo. Przychodzące z opóźnieniem dane o stanie technicznym innych okrętów wraz z wykazem odpalonych baterii i dział nieprzyjaciela rysowały iście apokaliptyczną wizję – oficerowie dyżurni z trudem nadążali meldować o stratach i raportować o uszkodzeniach – to była istna masakra w pełnym znaczeniu tego słowa. Każdy z oficerów i podoficerów bał się choćby spojrzeć w stronę kapitana czy też oficera politycznego. Dopiero rozkaz odwrotu, nadany do każdego z okrętów, sprawił, że wszyscy jednocześnie odwrócili na moment głowy i z niedowierzaniem pomieszanym z nadzieją wpatrywali się w twarz kapitana.

" - Teraz to dopiero mamy wszyscy przesrane. Już chyba nie może być gorzej” – zdążył jeszcze pomyśleć Jacques, zanim czerwone alarmy nagłą falą zalały jego ekran, wywrzaskując komunikaty o dezintegracjach uciekających okrętów, spowodowanych przez błędne wejście w nadprzestrzeń. Po raz kolejny mroczna pustka czająca się tuż za cienkim pancerzem rufy udowodniła, że to do niej należy ostatnie słowo w kwestii życia i śmierci każdego z marynarzy.

Podporucznik obywatel piątej kategorii Jacques „Beaujolais” deTreville z rosnącym otępieniem wpatrywał się w chaotyczny tanieć maleńkich bąbelków powietrza w swojej do połowy opróżnionej butelce taniego, podłego i kwaśnego Merlota. Do mocno już otępiałego mózgu powoli docierała niezbyt przyjemna myśl, że od dzisiaj to jedyne wino, na jakie może sobie jeszcze pozwolić – pod warunkiem, że będzie oszczędzać na wszystkim innym. Kwaśne szczyny i pożywna syntetyczna papka nr 5 – to jego jadłospis na jakieś najbliższe 50 lat. Jeśli szybko opróżni tą butelkę i jeszcze następną to może napruje się wystarczająco mocno żeby przestały mu się wreszcie trząść ręce. Jego kredyt w tej knajpie był zdecydowanie zbyt mały, by mógł nawalić się na tyle, żeby zapomnieć o przesłuchaniu i polowym sądzie wojskowym, które zakończyły się przed niespełna godziną.

Ku ogromnemu dziwieniu deTreville’a kara śmierci i rozkaz rozstrzelania nigdy nie zapadły, choć degradacja służbowa i społeczna oznaczały mniej-więcej to samo, tylko rozwleczone w czasie. Nikomu nie udowodniono bezpośrednio niekompetencji przy wychodzeniu z nadprzestrzeni, a wina za całą resztę tego burdelu spadła na kapitana Robespierre’a, więc jedno przewinienie więcej i tak nie robiło już byłemu dowódcy różnicy. Ani nieskazitelny przebieg służby, ani liczne znajomości i koneksje, ani nawet dalekie pokrewieństwo z pierwszym obywatelem Robespierrem nie pomogło Jean-Marie Dumontowi w wykaraskaniu się z tych tarapatów. Jedynym ustępstwem, na jakie zgodziła się Rada Oskarżycielska Zjednoczonego Komitetu Komisarzy Ludowych Nowej Republiki Francuskiej był ostatni honorowy strzał. Tuż po rozprawie oficer dyżurny wręczył Dumontowi oficerski blaster z niemal wyczerpanym energetycznym magazynkiem akceleracyjnym, któremu mocy wystarczyło na jeden, ostatni wystrzał. Podobno kapitanowi nawet powieka nie zadrżała, kiedy przystawiał sobie lufę do skroni.

Biorąc ostatni łyk z niewielkiej plastikowej butelki deTreville zastanawiał się, czy jemu też przyślą prosty, wojskowy blaster z niemal wyczerpanymi ogniwami woltanicznymi – pewnie nie, obywatel piątej kategorii na taki honor już nie zasługuje. Taki koniec, czy śmierć w nieprzeniknionej pustce przestrzeni gwiezdnej zdawały się dalece lepszym wyjściem niż utylizacja w rekombinatorze cząsteczkowym, który zazwyczaj stanowił ostatnie pożegnanie dla zmarłych obywateli piątej kategorii. Zamawiając kolejną butelkę podłego Merlota Jacques przypomniał sobie plotki krążące w niższych dzielnicach. Plotki mówiące, że na drugim końcu rur i kanalików odchodzących od rekombinatora znajdowały się toporne dysze i dozowniki pożywnej syntetycznej papki nr 5.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Damian z Lothlorien dnia Czw 5:22, 24 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WarZag Strona Główna -> Full Thrust Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin